Rozmiar: 1353 bajtów
Rozmiar: 1578 bajtów

Nepomucen straszy



Strona główna                                       powrót do strony Felietony

Otóż dorobiliśmy się figurki św.Nepomucena.Patrząc na ten eksponat ma się wrażenie, że patron przeprawy rzecznej jest jakimś koszmarnym potworem czychającym na nasze życie. Historia oryginalnej figury sięga roku pańskiego 1705. Do czasów końca II Wojny Światowej stał sobie na cokole przy wylocie mostu nad Odrą, po stronie Ostrowia Tumskiego. Niestety losy miasta podzielił również św. Nepomucen, uległ zagładzie prawdopodobnie strącony do rzeki.
Rozmiar: 46946 bajtów
Poniżej są zdjęcia porównawcze figurki przedwojennej z obecną.
Rozmiar: 19860 bajtów
Rozmiar: 19651 bajtów
Porównaie jest powalające...na kolana
Rozmiar: 32584 bajtów

Osobiście współczesna figurka Nepomuka kojarzy mi się najbardziej z postacią ducha Brunhildy z filmu "Wakacje z Duchami". Kiedyś ten serial był bardzo popularny, działał na wyobraźnię młodzieży lat siedemdziesiątych, straszył i wywoływał pragnienie przygody. Widząc stojącą postać na przymostowym cokole aż chce się zakrzyknąć stłumionym głosem "PRZEBACZ MI BRUNHILDO !!!"

Rozmiar: 60177 bajtów

Życiorys św Nepomucena:

Jan Nepomucen urodził się w 1340 roku w miejscowości Nepomuk w Czechach. Naukę swą zaczął w kościelnej szkole, następnie ukończył uniwersytet w Pradze z tytułem doktora teologii. Jako kapłan sprawował funkcję publicznego notariusza arcybiskupiego w Pradze. Król Czech Wacław IV w 1380 roku powołał go na stanowisko kaznodzieji nadwornego kościoła jednocześnie został spowiednikiem żony Wacława - Zofii, królowej Czech, córki Jana księcia bawarskiego. Częste spowiedzi królowej wzbudziły w Wacławie podejrzenia, że małżonka jest grzesznicą i chory z zazdrości zażądał od Jana wyjawienia spowiedzi jego małżonki. Jan Nepomucen nie ugiął się pod presją króla i dlatego popadł w niełaskę. Wacław planował ukaranie księdza śmiercią, status Nepomuka nie pozwalał na bezkarną jego zagładę. Zaczął więc szukać sposobności aby dać sobie możliwość skazania Jana na śmierć. Kilkakrotnie Jan był zamykany w lochu i poddawany torturom. Udał się na pielgrzymkę do Starych Bolesławic z której wrócił na święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Wówczas król ponowił swoje żądania grożąc śmiercią Janowi, ten jednak nie uląkł się co wywołało furię u Wacława. Słudzy spętali nieszczęsnego kaznodzieję, zakneblowali i zanieśli w nocy nad brzeg Wełtawy, wrzucili do nurtu rzeki. Wacław jednak się przeliczył, ciało skrycie zamordowanego księdza rano wierni zobaczyli jak unosi się na powierzchni wody. Uznano to za cud i boży znak, zwłoki wierni wydobyli z wody i pochowali w katedrze praskiej. W roku 1720 zaliczył go Papież Benedykt XIII w poczet Świętych Pańskich.

Nie jestem raczej osobą konserwatywną, śledzę postęp w dziedzinach nauki i życia artystycznego ale stojąc i patrząc na figurę naszego Nepomuka ciśnie mi się na usta cytat z powieści "Przygody Dobrego Wojaka Szwejka":
"muchy pożryjcie mnie!"




Strona główna                                       powrót do strony Felietony